Cykl „Kobiety Chełma” – tłumaczka

MAGDA
Magda – tłumacz przysięgły języka angielskiego, wykładowca prawniczego języka angielskiego. Prywatnie spełniona matka i żona. Specjalnie dla Five o’clock – photography opowie o pracy tłumacza „od kuchni”.

O jednej takiej pani co cały dzień siedzi w domu  i nic nie robi…..
Pismo do przetłumaczenia: Pozew, Stron: 45 (boję się sprawdzić ile to znaków…) Termin: pilne, no bo przecież, jakby inaczej, pozew… Wojtek:  po anginie pierwszy dzień do przedszkola. Lilka:  o 15:00 muszę ją odebrać ze szkoły. Przemek: jak zwykle ….. w pracy.
No to zasiadam… Nie powiem, że szczególnie podekscytowana, ale zasiadam, cóż począć, z czegoś  trzeba żyć, kawka jest, no może jeszcze sobie trochę tlenu wpuszczę na szybsze obroty mózgu, bo nie słodzę, a jakoś muszę się rozhulać. Uchylam okno i czytam pierwszy kawałek:
Działając w imieniu powoda spółki prawa niemieckiego XYZ z siedzibą w Hamburgu (pełnomocnictwo wraz z odpisem z rejestru przedsiębiorców w załączeniu), wnosimy o:
 I zaczynam pisać: Acting in the name of the Plaintiff…
A tu nagle słyszę:
Tej to  dopiero dobrze, tej spod 222a, ta to nic nie robi, całymi dniami w domu siedzi
Adres jakby mój …myślę sobie. To chyba o mnie… Robi się ciekawie. W pierwszej chwili chcę wstać i szerzej otworzyć okno, ale opanowałam ten odruch, myślę sobie, spłoszę je, a tak jak będę grzecznie i cichutko siedzieć, to może jeszcze czegoś ciekawego dowiem się o mojej skromnej osóbce…:)
Słucham dalej
… tylko męża całymi dniami nie ma,  pracuje  na to wszystko, świtem wychodzi, wieczorem wraca, nowy dom a  okna takie brudne,  [tu pada słowo niecenzuralne]  jedna,  nic jej się nie chce, tylko rano dzieci zawiezie i siedzi, nawet na podwórko nie wyjdzie, kwiatka by se posadziła w ogródku….
W tym miejscu włącza się drugi głos
W tamtym tygodniu była u niej kosmetyczka, widzisz, paznokcie przyjeżdża jej malować, takie luksusy…a pracować się nie chce, no księżniczka po prostu, a z pieskiem na szkolenie jeździ paniusia jedna
W tym momencie pragnę nadmienić,  iż  tu pewne fakty nawet by się zgadzały i akurat nie chodzi o księżniczkę, niestety. Owszem była u mnie Pani Bożenka, …. tyle, że dyplom przetłumaczyć  chciała, a stan moich paznokci bynajmniej nie wskazuje na to by, widziały się ostatnio z lakierem do paznokci, o kosmetyczne już nie wspominając. Pies to suczka nie pies, dla ścisłości i niestety ta rasa wymaga szkoleniaL, krnąbrna jest bardzo i ma to do siebie, że jak jej się powie nie, to ona i tak znajdzie sposób, by dopiąć swego.
Dalszą konwersację, której volens nolens stałam się świadkiem, przerwał listonosz, musiałam wyjść do furtki i niestety nic już nie usłyszałam.
Za kilka dni w małym ciasnym i śmierdzącym sklepiku osiedlowym, gdzie kupuję tylko rzeczy hermetycznie zamknięte i tylko gdy zapomnę ich kupić gdzie indziej, jedna z tych życzliwych sąsiadeczek, która od niedawna pracuje tam jako kasjerka, zagadnęła mnie: a nie zechciałaby się Pani zatrudnić u nas, my poszukujemy do pracy, do wyłożenia towaru, posprzątać trzeba. Grzecznie podziękowałam, jak mama mnie nauczyła, wyszłam, wsiadałam do auta, chwyciłam za telefon.
Dzień dobry, chciałabym zamówić tabliczkę informacyjną. Tak, taką, żeby na ogrodzeniu powiesić. Co ma być napisane? Niewiele, tylko mój numer telefonu i….. I tu mogłabym pisać dalszą część tej powieści, jak to życzliwe Paniusie z sąsiedztwa komentowały tenże „szyld”, ale ten wpis ma być nie o tym…

DSC_0586
Oczywiście są plusy. Tłumacze przysięgli obowiązkowo prowadzą własną działalność, co daje Ci bonusy. Jeśli nie lubisz tłumów, centra handlowe w poniedziałek o 10 rano stoją dla Ciebie otworem, chcesz iść do kina na tygodniu, dajmy na to w środę o 14, nie ma sprawy 😉
DSC_0622
Praca tłumacza to często jednak praca po nocach, zwłaszcza jeśli masz małe dzieci. To praca często na czas, tryb pilny czy ekspresowy to norma, tryb zwykły to rzadkość. To niestety niezmierzone ilości kropli nawilżających do oczu, bo czasem patrzysz i już nie wiesz, co widzisz. To praca, niestety w większości przypadków, dla samotników. Tu akurat mam szczęście, nie wiem, czy śmiało mogę stwierdzić, że do takich należę, gdyż są ludzie, których nawet lubię, i z którymi dobrze się czuję;) naprawdę;), ale z drugiej strony nie należę do osób, którzy mają setki znajomych w realu i fejsbukowej rzeczywistości i wciąż szukają nowych kontaktów.

DSC_0429
Macierzyństwo plus praca w domu to gwarantowana katastrofa. Albo termin zawalisz, albo dziecko zaniedbasz. Absolutnie nie da się tego pogodzić, nie ma się co łudzić. Z gotowaniem bywa niestety tak, że częściej wykipi zanim zdążysz dobiec, no ale masz do wyboru, albo biec do zupy, albo przerwać w pół trzykilometrowe zdanie stworzone przez jakiegoś uczonego  w prawie, gdy zaczynasz czuć, że chyba nawet rozumiesz, co autor miał na myśli. No i spodziewaj się telefonów o każdej porze dnia i nocy, i wezwań na policję, do sądu, prokuratury i innych ciekawych miejsc, gdzie właśnie zatrzymano obcokrajowca, który z nikim innym rozmawiać nie będzie, jak tylko z tłumaczem przysięgłym. I pamiętaj, że właściwie nie możesz odmówić stawienia się na takie wezwanie, bo grozi za to nawet odebranie uprawnień, czego przecież nie chcesz, bo nie po to tyle lat się uczyłaś, by te uprawnienia zdobyć…..A jak już przetłumaczysz panu, który ukradł paczkę ciastek, co mu grozi, o ile nie dostaniesz w gratisie od niego podbitego oka, gdyż he didn’t like what you just said…:) [bez obaw, zawsze mam w torebce gaz, tak na wszelki wypadek]  – może mili panowie policjanci odwiozą Cię radiowozem do domu.
Następnego dnia, zanim usiądziesz do pracy, mocno uchyl okno i dobrze się wsłuchuj….. 🙂 Dowiesz się co przeskrobałaś:)
DSC_0456DSC_0471

DSC_0632DSC_0647DSC_0640DSC_0683

DSC_0699

Wpis na blogu powstał w ramach projektu „Kobiety Chełma”, którego pomysłodawczynią i realizatorką jest Anna Wójtowicz-Wnuk – pasjonatka fotografii, tłumacz przysięgły języka angielskiego i autorka projektu swojego życia, którym jest Szkoła Językowa Five o’clock w Chełmie: http://5oclock.org.pl/. 

Autor

Anna Wójtowicz-Wnuk

Pasjonatka fotografii, tłumaczka przysięgła, założycielka autorskiej szkoły języka angielskiego Five o'clock w Chełmie.

20 myśli na temat “Cykl „Kobiety Chełma” – tłumaczka”

  1. Bardzo mądry wpis! Ludziom (nie tylko tłumaczom) często wydaje się, że mają najgorzej. Tymczasem jestem zdania, że każda praca ma swoje plusy i minusy i nic z tym niestety nie zrobimy. W każdej robocie znajdzie się jakieś ‚ ale ‚.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dziękuję! Zapraszam zatem częściej! Przyznaję, że autorkami tekstów są moje bohaterki. Ja zajmuję się zdjęciami i korektą:) No… czasem dodam coś w tekście od siebie. Tekst o Magdzie jest mi szczególnie bliski, bo to także mój chleb powszedni:). Pozdrawiam ciepło!

      Polubienie

  2. Masz świetną pracę i z tego co wnioskuję po przeczytaniu tekstu jeszcze lepsze życie rodzinne, także gdakaniem sąsiadek w ogóle się nie przejmuj. Ludzie potrafią być tacy nieżyczliwi, że się w głowie nie mieści!!! Rób swoje z uśmiechem na twarzy, popijając pyszną kawkę. Tego Ci życzę, powodzenia!

    Polubione przez 1 osoba

  3. Zawsze mnie zastanawia, że ludzie się tak interesują życiem innych… Widzą pewien „zakrzywiony” obraz i wyciągają wnioski. Sama od pewnego czasu pracuję zdalnie, a sąsiedzi myślą, że jestem bezrobotna. ;D Praca tłumacza to ciężki kawałek chleba. Sama jestem po germanistyce, więc też trochę tłumaczeń miałam okazję wykonywać. 😉

    Polubione przez 1 osoba

  4. A to wredoty jedne za tym oknem 🙂 Niestety zawsze znajdą się takie, które dla podreperowania ego i zabicia czasu, niewypełnionego najmniejszą nawet refleksją, obrażać będą innych. Może trzeba jej przytoczyć tę opowieść o plotkarze, cytowaną przez Papieża Franciszka:

    🙂

    Polubione przez 1 osoba

  5. Jakie to prawdziwe… Co prawda tłumaczem przysięgłym nie jestem, ale ile razy słyszę od rodziny „nic, tylko siedzisz w domu i nic nie robisz”, bo przecież tłumaczenia robi komputer, a pieniądze same z nieba spływają 😉
    „(…) masz do wyboru, albo biec do zupy, albo przerwać w pół trzykilometrowe zdanie stworzone przez jakiegoś uczonego w prawie, gdy zaczynasz czuć, że chyba nawet rozumiesz, co autor miał na myśli.” – JAKIE TO PRAWDZIWE… może nie zawsze chodzi o zupę, ale ile razy ktoś przyjdzie do mojego pokoju i „a możesz zrobić to czy tamto, no chyba możesz przerwać na chwilę pracę i zrobić sobie przerwę?”…

    Polubione przez 1 osoba

  6. PS. A sąsiedzi…
    -A ty pracę jakąś masz? Pracujesz gdzieś?
    – Tak. Mam swoją firmę, pracuję z domu.
    (tu pojawia się zwykle wyraz szoku i niedowierzania)

    Polubienie

Dodaj komentarz