Cykl „Kobiety Chełma” – Psiapsiółka

1
Nazywam się Kasia Szynal. Mam 29lat. Jestem urodzoną chełmianką. Tutaj spełniam się i robię to co kocham. Moją pracą jest moja pasja. Swoje życie poświęcam życiu zwierząt. Miłość do nich trwa we mnie od kiedy pamiętam, już jako 9 letnia dziewczynka zostałam wegetarianką. Nigdy nie potrafiłam przejść obojętnie wobec krzywdy zwierzaków, od zawsze czułam potrzebę niesienia Im pomocy. Czułam, że moim obowiązkiem jest zaopiekować się bezbronnym stworzeniem narażonym na dzisiejszą rzeczywistość, w której niestety spotykamy wiele okrucieństwa, czy znieczulicy na cierpienie innych. Moja przygoda w Schronisku zaczęła się w 2013 roku kiedy próbując poradzić sobie ze stratą bliskiej mi osoby postanowiłam wyleczyć zrozpaczoną duszę spędzając czas ze zwierzętami w Schronisku, czułam, że ich cierpienie podzieli mój ból i znajdziemy wspólne zrozumienie. Tak zostałam wolontariuszką. Spędzałam w Schronisku, każdą wolną chwilę: sprzątałam, wychodziłam z psami na spacery, karmiłam, starałam się promować każdego podopiecznego do adopcji, a czasem po prostu głaskałam, przytulałam, bądź siedziałam cichutko w boksie i czekałam aż dziki/przerażony pies mi zaufa… Ogromnym docenieniem była dla mnie propozycja pracy i zatrudnienie na stanowisku opiekuna zwierząt. Wtedy mój dzień w Schronisku się nie zmienił, zmieniła się tylko skala działania i wspierania zwierzaków. Nowe możliwości pozwoliły na organizację różnych akcji dla potrzebujących zwierząt (festyny, maratony), na spotkania promujące przyjaźń wobec zwierząt w różnych edukacyjnych placówkach, promocję Schroniska na forach internetowych, organizację zbiórek… a to wszystko po to by wspierać bezdomne psy i koty. Słowo bezdomne ma smutny wydźwięk, niestety wszyscy wiemy, że nie każdy „dom” oznacza ciepły kąt, smaczne jedzonko i kochających ludzi, czasem „dom” to buda z łańcuchem, garnkiem tygodniowej suchej karmy i panem, który czasem powie „siad Azor”.. My (mówię w imieniu Schroniska) chcemy być tym lepszym tymczasowym domem, niestety nie mamy dogodnych warunków, dlatego tak ważne jest, aby dawać Naszym podopiecznym tyle ile możemy dóbr materialnych (ciepły koc, zabawka, urozmaicone jedzenie, ciągły dostęp do świeżej wody, opieki weterynaryjnej), ale i oczywiście miłości. Powiedzielibyście, że dla Nas to tylko gest ale tak nie jest, wierzcie mi przytulenie takiego zwierzaka daje ogromne emocje a radość kiedy chcący w pierwszym dniu przybycia psiak chce Ci „odgryźć rękę” a po tygodniu po niej Cię liże jest nie do opisania. Przyjdźcie do Schroniska sami się przekonajcie, zostańcie wolontariuszem, otwórzcie serca na los zwierząt. Nie kupujcie – Adoptujcie! Sama mam psa i dwa koty ze Schroniska, niczym się nie różnią od tych „rasowych”. Wdzięcznych oczu mówiących DZIĘKUJĘ nie da się zapomnieć. Praca w Schronisku nie należy do łatwych. Wiele odwiedzających Nas osób narzeka na hałas, nieprzyjemny zapach, zbyt wiele cierpienia dookoła. Często słyszę pytania „jak to Pani wytrzymuje?” „Pani się nie boi?” „Musi Pani je kochać…”- tak kocham, każdego z osobna, każdy jest moim przyjacielem, któremu dziękuję, że mogłam poznać, bo każda historia tych wspaniałych czworonogów mnie ubogaca, dzięki czemu wiem, że to co robię ma sens. W tym roku podjęłam edukację jako technik weterynarii w Lublinie, to mój kolejny krok i wyciągnięcie „łapy” w kierunku zwierząt. Wiem, że w Chełmie są dobrzy ludzie, dlatego nie przestane wierzyć i nie przestane walczyć o to, aby kiedyś przyszedł czas, w którym człowiek będzie przyjacielem a nie wrogiem świata przyrody.                                                                                                                       Na zdjęciu Hysia – wyrzucona w okolicach Chełma, jak trafiła do Schroniska miała mnóstwo kleszczy, z pewnością przez długi czas nie miała dostępu do wody ani jedzenia…
2
Zuma- jak reszta naszych kotów są „podrzutkami”. Mimo, że nie mamy boksów przeznaczonych dla kotów, dla tych które już się u nas znalazły staramy się zapewnić jak najlepsze warunki bytowania. Wszystkie kociaki, jak Zuma są wolno żyjące, ale uwielbiają przebywać blisko człowieka, są młodziutkie i mimo przebytych chorób już zdrowe i gotowe do adopcji.
21
Brego – pit bull, który trafił do nas skrajnie zaniedbany. Odnaleźliśmy „właściciela” i zgłosiliśmy sprawę na policje. On został z nami, dziś wygląda i czuje się znacznie lepiej, brakuje mu tylko domu. Najlepiej z silnym właścicielem (spacery z nim muszą być aktywne) i bez innych zwierząt. Brego jak już pokocha zalizuje na śmierć, naprawdę nie ma się kogo bać
5
Frania- jest od kilku dni w Schronisku, uciekała w popłochu od gromady psów. Osobiście zabrałam ją z pobocza ruchliwej ulicy. Była bardzo zmęczona. Czeka 2 tygodnie kwarantanny, jeśli nie znajdzie się właściciel, będziemy szukać dla niej nowego domu.
6
Irys – jest u nas w „otwartym boksie” – zawsze wybieramy jednego psiaka, który jest już u nas długo, ma bardzo małe szanse na adopcje, a zostało mu niewiele czasu i wypuszczamy g o z boksu. Mieszka u nas w biurze i chodzi wolno po terenie Schroniska.
7
Zara- mieszaniec owczarka niemieckiego i Rito- mieszaniec teriera.
9
Rudzio- zanim do Nas trafił dłuższy czas mieszkał na ogródkach działkowych. Ciepły i łagodny piesek, który uwielbia się przytulać.
10
Zola- trafiła do nas z dwójką maleńkich dzieci. Dzielnie się nimi opiekuje i jak tylko szczeniaki trafią do adopcji to i ona będzie szukała domu.
11
Metka- bardzo wystraszona sunia, nie ufa obcym, boi się każdego kogo nie zna. Tego komu już zaufa odda całą swoją miłość.
12
Kibic- mieszaniec amstaffa, trafił do nas cały w bliznach, z kim walczył tego nie wiemy… Jest już długo w Schronisku, ma piękne wnętrze, charakterny i jednocześnie pełen miłości, czasem jedyne czego mu potrzeba to zabawki i chwili uwagi:)
13
Jasio- uwielbiający się przytulać, w jego oczach można wiele wyczytać, jakby miał dużo do opowiedzenia, wystarczy spojrzeć, nie da się nie pokochać.
14
Misiek- mijany i niezauważany… dlaczego? Jest pięknym, wyjątkowym dużym psem, a już kilka lat jak nikt o niego nie pyta. Nawet już nie podchodzi do krat, zrezygnował. Jak go wołam przychodzi skorzystać z chwili przytulania, kiedy wchodzę do boksu cieszy się i nie chce mnie wypuścić. Czasem widzę jak stracił nadzieje, że może jeszcze znaleźć dom…

 

 

15
Pusia jest 2 miesięcznym szczeniaczkiem, wraz ze swoim rodzeństwem jako tygodniowe maleństwa zostały wyrzucone w worku do rowu Wykarmiliśmy je butelkami, udało się, przeżyły. Bracia Pusi już zostali adoptowani, ona czeka.
16
Mat- bardzo przyjazny do ludzi i innych zwierząt, nie umie za dobrze chodzić na smyczy, ale jest młodziutki i to kwestia wyuczenia.
17
Zola
18
Rika- zbyt długo czeka na adopcję, raz dostała nadzieję: ludzie zdecydowani ją wziąć przyjeżdżali, wychodzili na spacery, przygotowywali dom na jej przybycie i nagle cisza, rezygnacja.. Mimo to nie straciła nadziei, cieszy się na widok każdego, kto podejdzie ją pogłaskać, jest bardzo posłuszna.

19

20
Olimp trafił do nas bardzo wystraszony, miał mnóstwo pcheł i kleszczy. Nie dość, że nikt o niego nie dbał to jeszcze traktował z przemocą. Między oczami ma głęboką ranę, wygląda na to, że został uderzony. Jest cały pokryty bliznami co świadczy o tym, że cierpiał niejednokrotnie. Olimp jest to młody psiak, z natury przyjazny, jednak to przez co przeszedł sprawiło, że nie ufa obcym. Nie objawia tego agresją, ale strachem. Jednak, jak już poczuje się bezpiecznie jest chętny głaskania i zaczyna „się uśmiechać”.
22
Lumia- trafiła do Schroniska jako szczeniak razem z siostrą, która znalazła dom. Lumia dorastała u Nas, raz była adoptowana, ale wróciła. Zdążyła poznać co oznacza dom i bliskość człowieka, tutaj zostały Jej wspomnienia i marzenia aby znów być kochaną.
4
Wpis na blogu powstał w ramach projektu „Kobiety Chełma”, którego pomysłodawczynią i realizatorką jest Anna Wójtowicz-Wnuk – pasjonatka fotografii, tłumacz przysięgły języka angielskiego i autorka projektu swojego życia, którym jest Szkoła Językowa Five o’clock w Chełmie: http://5oclock.org.pl/. 

Autor

Anna Wójtowicz-Wnuk

Pasjonatka fotografii, tłumaczka przysięgła, założycielka autorskiej szkoły języka angielskiego Five o'clock w Chełmie.

18 myśli na temat “Cykl „Kobiety Chełma” – Psiapsiółka”

  1. Wielki szacunek dla bohaterki i dla każdego, kto potrafi zrobić coś bezinteresownie dla drugiego, czy to zwierzęcia czy człowieka. W dzisiejszym zmaterializowanym świecie to rzadkość niestety. Uznanie również dla fotografki za wybór i „opowiedzenie obrazem” niebanalnej historii.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Jeżeli kiedyś będę miała psa, to będzie to pies adoptowany ze schroniska. To niesamowite jak wielką wdzięczność i ogrom miłości mają w sobie te zwierzaki. Należy im się opieka i okazywanie uczuć. To wspaniale, że są na świecie wolontariusze którzy pomagają się nimi zająć 😉
    +Śliczne zdjęcia! Pełne emocji 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dziękuję! Ze zdjęciami nie było do końca tak łatwo. Obie z Panią Kasią chciałyśmy pokazać prawdę, bez upiększania, ale też bez epatowania „niedoskonałościami”…Pieski natomiast były tak spragnione kontaktu, spaceru, przytulania, że czasem bardzo trudno było uchwycić ten właściwy moment i ich oczy, w których ewidentnie rysuje się tęsknota. Mnie samej natomiast ze wzruszenia i emocji drżało całe ciało i dłonie – u fotografa zdaje się cecha dyskwalifikująca…

      Polubienie

  3. Cudowny wpis o cudownej osobie, pełen miłości do zwierząt.
    Zawsze żałuje ,że nie mogę przygarnąć więcej takich bezdomnych,
    ale nasz dom nie jest z gumy niestety..
    Trzymam kciuki za domki dla kochanych zwierzaków 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  4. Kasiu to co robisz jest piękne i ciężko opisać w słowach… Czytając ten artukuł popłakałam się, każdy wie o schronisku ale nie zdaje sobie sprawy jaka chmura uczuć wisi nad tym miejscem. Jesteś wspaniała, masz złote serduszko. TULAM WSZYSTKIE CZWORONOGI :* życząc cieplutkiego rodzinnego ciepełka!

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz